
Macierzyństwo jest jak mentoring – dajesz część siebie, by pomóc innym rozwinąć skrzydła
Macierzyństwo bez schematów: Cztery historie które łączy miłość
Bycie matką to jedna z najbardziej wymagających ról, jakie kobieta może podjąć. Nie wpisuje się w żaden sztywny schemat – każda historia jest inna, niepowtarzalna i pełna wyzwań. Jak pokazują badania naukowe, macierzyństwo rozwija kluczowe kompetencje miękkie, takie jak empatia, zdolność do rozwiązywania konfliktów czy umiejętność pracy w zespole – wszystkie te cechy są również niezwykle istotne w roli mentora. Mentorki, które same doświadczyły macierzyństwa, często potrafią lepiej zrozumieć potrzeby i emocje swoich podopiecznych, co czyni ich przewodnictwo bardziej wartościowym.
Z danych demograficznych wynika, że w Polsce kobiety najczęściej decydują się na macierzyństwo między 27 a 30 rokiem życia. Jednocześnie rośnie liczba matek, które podejmują decyzję o dziecku w późniejszym wieku, często po osiągnięciu stabilnej pozycji zawodowej. Macierzyństwo postrzegane jest przez kobiety w różny sposób – jako misja, wyzwanie, ale także jako droga do samorozwoju. Czym więc jest macierzyństwo dla Kamili, Kasi, Agaty i Joanny, mentorek programu Mentoring Female 2 Female, które opowiedziały swoje historie (red. Program skierowany jest do studentek kierunków STEM. Obecna edycja jest realizowana na dwóch uczelniach AGH oraz Politechnice Krakowskiej) Poznaj kilka perspektyw macierzyństwa – nastoletniego – dojrzałego – patchworkowego i „standarowego”.
„Nie ma rzeczy niemożliwych – macierzyństwo nauczyło mnie siły”
Perspektywa nastoletniej matki
Kamila Mularczyk, dziś kobieta sukcesu (Inżynier Projektów Inwestycyjnych), została mamą w wieku 18 lat. Jak sama mówi: „To był szok, ale jednocześnie impuls do tego, by szybko dorosnąć i wziąć życie w swoje ręce.” Musiała zmierzyć się z ogromnym wyzwaniem – jak pogodzić naukę z opieką nad dzieckiem. „Było ciężko, ale wsparcie moich rodziców było nieocenione. Moja mama pomagała mi w opiece nad synem, a tata wspierał mnie, żebym mogła skończyć szkołę. Bez nich nie dałabym rady. Obiecałam sobie, że udowodnię wszystkim, którzy spisali mnie na straty, że się mylą i że to mylą się po stokroć, bo oprócz tego, że się nie poddam, to pokażę na ile mnie stać! I tak zrobiłam”.
Dzięki rodzinie i swojej determinacji Kamila zdołała ukończyć edukację (maturę pisała miesiąc po porodzie), a później rozwinąć karierę zawodową. „Byłam zmuszona rezygnować z marzeń, ale jednocześnie zdobyłam coś nieocenionego – siłę i determinację, której nikt mi nie odbierze.”
Jakie były największe wyzwania związane z łączeniem macierzyństwa i edukacji?
„Pisanie sprawozdań, nauka na kolokwia – to odbywało się na placu zabaw (nie polecam. Człowiek ani się nie skupia na nauce, ani na pilnowaniu dziecka), albo zajmując go klockami/bajkami/zabawkami. Co przy takim atencyjnym dziecku jak Franek i tak nie było proste, bo cały czas musiała być interakcja „mamo, ale ładnie rysuje? Ładnie?!”. Więc często kosztem nocy. Młody wiek się tutaj przydaje – dodaje z uśmiechem Kamila,
Co powiedziałabyś młodym kobietom, które stoją przed podobnym wyborem?
„Postępujcie zgodnie z tym, co czujecie. To nigdy nie będzie proste. Z perspektywy tak się wydaje, ale to jest wiele przepłakanych nocy. Ważne, aby pamiętać, że nikt nie przeżyje życia za Was. Ja jako młoda dziewczyna ogromnie bałam się ostracyzmu społecznego (w tej kwestii również moi rodzice – stali za mną murem). Niepotrzebnie, bo ludzie gadali, gadają i będą gadać, a my nie mamy na to wpływu. Aby to zrozumieć i umieć się do tego zdystansować trzeba niestety dorosnąć, a to wymaga czasu” – wspomina.
Dzisiaj Kamila w swojej pracy mentorki przekazuje młodym kobietom, że każde wyzwanie można przezwyciężyć, jeśli ma się oparcie w bliskich.
„Pamiętam przełom, kiedy trafiłam na grupę na Facebooku. Zrzeszała dziewczyny z podobnymi historiami co moja. Pomyślałam wtedy „nie jestem jedyna. Nie jestem sama”. Było to dla mnie bardzo budujące, ale też zakiełkowało we mnie myśl, że jak tylko sama stanę na nogi, to też będę chciała pomagać kobietom. Stąd moja obecność w mentoringu. Więc jeżeli moja historia pomoże choćby jednej osobie, to to będzie mój największy sukces. Zaraz po moim Franiu oczywiście:)” – podsumowuje.
„Doświadczanie życia z dwóch perspektyw – zawodowej i rodzinnej. Macierzyństwo nie „wstrzymuje” Twojej drogi – ono ją poszerza”
Macierzyństwo po czterdziestce
Katarzyna Rendak (Dyrektor Zespołu Projektowego | Dział Sieci i Instalacji Sanitarnych) zdecydowała się na dziecko po ugruntowaniu swojej pozycji zawodowej, w wieku 41 lat. „Nie spieszyłam się, bo chciałam najpierw zbudować siebie i swoją karierę. Kiedy zostałam mamą, poczułam, że mogę przekazywać doświadczenie z dwóch światów – zawodowego i rodzinnego.”

Czym dla niej jest macierzyństwo?
„ To spełnione marzenie! To głęboka relacja oparta na odpowiedzialności, trosce a przede wszystkim miłości! Jest dla mnie wyzwaniem co zarówno w życiu osobistym jak i zawodowym uwielbiam! Jest to dla mnie akt twórczy – tworzenie życia, relacji, wartości, świata wokół Stefana! Oczywiście poza emocjami pozytywnymi i dającymi „kopa do działania” jest też strach, przytłoczenie, zmęczenie, chaos, ale są to chwilowe momenty, z którymi w takim wieku radzę sobie bez paniki” – wyjaśnia Kasia.
Jednak jej droga nie była łatwa – „ to było planowane macierzyństwo. Jedyne czego się obawiałam to to czy się uda, ponieważ zdecydowałam się dość późno na macierzyństwo, a społeczeństwo i przekonania w jakim na ten moment żyjemy nie pozwala ze spokojna głową starać się o dziecko bliżej 40 roku życia”. Pracodawca oczekiwał, że szybko wróci do pracy. „Niektórzy w firmie postrzegali ciążę managera jako ogromne wyzwanie, coś, co może zakłócić funkcjonowanie zespołu. Czułam presję, by jak najszybciej wrócić do obowiązków.”
Kasia wspomina, że początkowo było to dla niej trudne emocjonalnie, ale z czasem zrozumiała, że najważniejsze jest wyznaczenie granic. Długo budowałam swoją pozycję zawodową i życiową równowagę. Kiedy poczułam, że to właściwy moment — zdecydowałam się zostać mamą. Nie było zaskoczeń. Byłam przygotowana emocjonalnie, finansowo i organizacyjnie. Ale… zaskoczyło mnie coś innego: ludzie, presja, że jako liderka nie powinnam zostawiać zespołu, że jak już jestem w ciąży to powinnam szybko wrócić. Pracowałam więc do dnia porodu i wróciłam po 6 miesiącach do pracy.
„Po tym doświadczeniu wiem, że kobiety powinny mówić głośno o swoich potrzebach i nie bać się prosić o wsparcie. Nie można być idealną w każdej roli – trzeba po prostu być autentyczną.” Jej rada dla innych kobiet? „Słuchajcie siebie, a nie oczekiwań otoczenia. Świat się nie zawali, a ludzie odnajdą się w nowych sytuacjach, zróbcie tak jak Wy uważacie że dla Was jest dobrze”.
Czy macierzyństwo pomaga być dobrą mentorką?
„Macierzyństwo uczy cierpliwości, słuchania bez oceniania, dawania przestrzeni. Wiem, że każdy ma swój rytm dojrzewania, swoje tempo uczenia się i swoje powody, by czegoś jeszcze nie umieć, coś chcieć, musieć, lub nie. Jako mama stałam się bardziej empatyczna, ale też bardziej konkretna. Umiejętność „bycia obok”, a nie „zamiast” — to coś, czego nauczyłam się w domu i chciałabym przenieść do pracy z ludźmi. Nie narzucam się. Towarzyszę. I chciałabym dawać innym przestrzeń do wzrastania — tak, jak daję ją Stefanowi” – wyjaśnia Katarzyna.
Kiedy masz już swoją pozycję zawodową, nie musisz niczego udowadniać. Macierzyństwo Cię nie zatrzymuje – ono rozszerza Twoją perspektywę. Budowanie kariery przed macierzyństwem daje nie tylko przewagę, ale też spokój. Wiem, co mogę odpuścić, a co zautomatyzować. Wiem, komu mogę zaufać. Mogę bardziej polegać na zespole i skupić się na tym, co naprawdę istotne – w pracy i w domu. – podsumowuje Kasia.
„ Patchworkowa rodzina uczy akceptacji i otwartości”
„Potrzebujemy odczarować słowo ‘macocha’”
Matka w rodzinie patchworkowej
Agata Hajduga, Business Performance & Planning Manager i założycielka fundacji Mentoring Female 2 Female, nie ma biologicznych dzieci, ale wychowuje dwójkę nastoletnich pasierbów. „To lekcja bezwarunkowej akceptacji i cierpliwości. Nie zawsze jest łatwo – dzieci mają już swoich rodziców, a ja muszę znaleźć swoje miejsce, które nie narusza tej relacji” – mówi Agata.
Opowiada, że jednym z trudniejszych momentów było zrozumienie swojej roli w rodzinie. „Myślę, że jako ‘macocha’ – och, jak nie lubię tego słowa po polsku, od razu kojarzy mi się z bajkami! Powinniśmy je odczarować i stworzyć jakąś nową bajkę lub film z pozytywnym przykładem macochy. Ja osobiście nie chciałam zastępować mamy chłopców, ale być kimś, kto daje im wsparcie i miłość na swój sposób.”
Agata przejęła rolę przewodniczki po świecie możliwości. „Pokazuję chłopcom świat, opcje oraz że czas z rodziną i przyjaciółmi jest ważny. Oznacza to, że oprócz codziennych obowiązków, które dzielę z moim partnerem Markiem – jak przygotowywanie posiłków czy wożenie na zajęcia sportowe – inwestuję czas, aby pokazać im świat i powtarzam, że mogą osiągnąć wszystko, co sobie wymarzą, ale za tym idzie energia i wkład w to, czego pragną. Jednocześnie zawsze, gdy pojawiają się pytania o pozwolenia, odsyłam ich do biologicznych rodziców” – wyjaśnia.
„Ważne, aby nie podważać autorytetu żadnego z rodziców, aby nie mówić źle o drugim rodzicu, nawet jeśli czasem nam nerwy puszczają. Takie sprawy należy zostawiać do rozmowy z partnerem, poza zasięgiem słuchu dzieci. Tworzenie jasnych granic i otwarta komunikacja z partnerem dotycząca podziału obowiązków i odpowiedzialności za decyzje wychowawcze okazały się kluczowe w naszym przypadku. Oczywiście nie jest łatwo – tydzień w jednym domu, tydzień w drugim, a teraz chłopcy są nastolatkami, więc testują naturalnie wszystkie granice.”
Z czasem udało się jej zbudować bliską więź z pasierbami. Wspomina szczególny moment, kiedy jedno z dzieci przyszło do niej w nocy po koszmarze. „To było coś, co pokazało mi, że mnie akceptują i czują się przy mnie bezpiecznie. To uczucie jest bezcenne.”
Ważne jest też tworzenie „mikromomentów połączenia” – tych małych, codziennych interakcji, które budują zaufanie i więź, momentów, o których można później wspominać i opowiadać. „Ja na przykład zawsze słucham muzyki chłopaków, kiedy ich gdzieś odwożę. Przez muzykę można się naprawdę dużo o naszych dzieciach dowiedzieć!” – opowiada o swoim patencie na porozumienie z nastolatkami.
„W najtrudniejszych momentach, gdy wydawało mi się, że nie dam rady sprostać wyzwaniom rodziny patchworkowej, zawsze przypominałam sobie, że nie muszę być idealna – muszę być po prostu szczera, konsekwentna i pełna miłości. To podejście pomogło nam przetrwać najtrudniejsze etapy i stworzyć prawdziwą rodzinę, choć inną niż tradycyjna.”
Agata wierzy, że jej doświadczenia rodzinne uczyniły ją bardziej wyrozumiałą i cierpliwą. „Patchwork nauczył mnie, że różnice mogą być siłą
„Autentyczność to klucz do sukcesu – w rodzinie i mentoringu”
Czy w macierzyństwie jest coś takiego jak standardowy schemat”?
Joanna Tęcza (Inspektor Budowlany na Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie) reprezentuje model życia, który wielu uważa za „standardowy”: studia, małżeństwo, praca, a potem macierzyństwo. „Macierzyństwo to doświadczenie bardzo indywidualne, emocjonalne, nieprzewidywalne i zmienne – nie da się tego zamknąć w sztywnych ramach”. Joanna wspomina, że początki macierzyństwa były dla niej czasem pełnym pytań – jak pogodzić pracę z opieką nad dziećmi, jak znaleźć czas dla siebie. „Od pierwszych chwil wiedziałam, że to moje dziecko będzie teraz wyznaczać rytm dnia i wpływać na wszystkie decyzje – również te zawodowe. Szybko stało się jasne, że dotychczasowy tryb pracy, związany z wyjazdami i dużą elastycznością, już do mnie nie pasuje. Po zakończeniu urlopu macierzyńskiego podjęłam trudną, ale bardzo świadomą decyzję o zmianie pracy na taką, która pozwoli mi być bliżej domu, ma stałe godziny i większą przewidywalność dnia. To była decyzja serca i rozumu – taka, która pozwoliła mi być zaangażowaną mamą, a jednocześnie nie rezygnować z zawodowego rozwoju”. Jej historie o balansowaniu życia zawodowego i rodzinnego często inspirują młode kobiety, które obawiają się, że macierzyństwo odbierze im możliwość rozwoju.
Nie wierzę w coś takiego jak „idealny moment” na zostanie mamą. Każda z nas dojrzewa do tej roli w swoim tempie, w zgodzie ze sobą, swoim stylem życia i marzeniami. Znam kobiety, które zostały mamami w wieku 20, 30 czy 40 lat – i każda z nich stworzyła wokół siebie wyjątkowy, pełen miłości świat, często łącząc macierzyństwo z wymagającą pracą zawodową.
„Macierzyństwo to nie tylko ogromna zmiana – to także ogromny rozwój. Codzienne życie z dzieckiem uczy nas zarządzania czasem jak żadna szkoła menedżerska. Uczy planować, przewidywać i działać elastycznie. Rozwijamy zdolność wielozadaniowości, stajemy się bardziej uważne i empatyczne. Zaczynamy lepiej słuchać – nie tylko dzieci, ale też siebie i innych ludzi. Pojawia się w nas też zupełnie nowy rodzaj siły – cierpliwość, determinacja, umiejętność radzenia sobie w stresujących sytuacjach. To wszystko to nie są „miękkie cechy”, które przydają się tylko w domu. To kompetencje, które coraz bardziej ceni rynek pracy – niezależnie od branży. Macierzyństwo, choć bywa trudne, może być jedną z najbogatszych lekcji życia – i paradoksalnie, właśnie wtedy wiele kobiet odkrywa w sobie pokłady możliwości, o które wcześniej same siebie nie podejrzewały” – podsumowuje Joanna
Macierzyństwo z wielu perspektyw pokazuje, że życie pisze różne scenariusze – nie ma jednego, uniwersalnego podejścia. Kamila, Kasia, Agata i Joanna uczą nas, że każda historia jest wyjątkowa, a różnorodność doświadczeń czyni je lepszymi mentorkami. Jak podsumowała Joanna Tęcza: „Macierzyństwo jest jak mentoring – dajesz część siebie, by pomóc innym rozwinąć skrzydła.”
W kolejnych artykułach tej serii będziemy pokazywać sylwetki i inspirujące historie kobiet, które dzielą się swoimi doświadczeniami jako mentorki w programie Mentoring F2F. Jak mentoring wpłynął na ich życie zawodowe? Czy mają przykłady lidera, który postawił na mentoring, a może same zarządzają z pozycji mentora? Co teraz mogą dać od siebie swoim podopiecznym?
Program obecny jest na dwóch uczelniach technicznych AGH oraz Politechnice Krakowskiej. W 3 edycji 2024/2025 bierze udział 62 mentorki i 57 studentki. Staje się coraz bardziej rozpoznawalny m.in. dzięki partnerstwom z takimi programami jak „Kobiety w budownictwie – wyrównywanie szans”. Misją fundacji Mentoring F2F jest stworzenie wspierającego środowiska dla kobiet w inżynierii.
Autorką teksu jest: