,Przez ostatnie 35 lat wiele się w Polsce zmieniło, ale jedno jest niezmienne. Mianowicie to, że jesteśmy liderem w swojej branży.” Rozmowa z Krzysztofem Pruszyńskim, założycielem i Prezesem firmy Blachy Pruszyński.
Grzegorz Przepiórka: Rok 2020, w którym firma Blachy Pruszyński obchodzi 35-lecie istnienia, zapamięta Pan zapewne na długo. Jubileusz przypadł bowiem na czas walki z pandemią koronawirusa. Czy obecny kryzys nie popsuł odświętnego nastroju?
Krzysztof Pruszyński: Sytuacja, z jaką się zmagamy, nie jest oczywiście optymalna, jednak podchodzimy do niej ze spokojem, bez paniki. Pamiętajmy, że nawet bez problemów wywołanych koronawirusem branża budowlana rozpoczynała ten rok z perspektywą spowolnienia. Byliśmy na to przygotowani, dzięki czemu w pierwszym kwartale 2020 r. osiągnęliśmy dobre wyniki. Kwiecień również był przyzwoity.
W niepewny okres wchodzimy też z dużym wzmocnieniem w postaci nowych inwestycji. Jedną z nich jest nowa linia do produkcji płyt warstwowych z rdzeniem z wełny mineralnej. Jej moce wytwórcze sięgną 1,5 mln metrów bieżących rocznie, czyli ponad dwukrotnie więcej niż byliśmy w stanie wyprodukować dotychczas. Zrealizowaliśmy też projekt związany z uruchomieniem linii do produkcji profili wykorzystywanych przede wszystkim do budowy konstrukcji fotowoltaicznych. Stanęła ona w zakładzie należącym do przejętej przez nas spółki Florian Centrum.
Jej moce to ok. 2 tys. ton wyrobów miesięcznie. Wprowadzamy też do sprzedaży nowe rodzaje blachodachówek oraz uruchamiamy produkcję rynien kwadratowych.
Firma Blachy Pruszyński, mimo całego zamieszania, jakie panuje obecnie na rynku, jest zdeterminowana, aby utrzymać, a nawet wzmocnić swoją pozycję. Przez ostatnie 35 lat wiele się w Polsce zmieniło, ale jedno jest niezmienne. Mianowicie to, że jesteśmy liderem w swojej branży.
G.P.: Proszę przypomnieć, jak do tego doszło. Jakie były Pana biznesowe początki?
K.P.: Wszystko zaczęło się jeszcze podczas studiów w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. W połowie lat 80. XX w. otrzymałem pozwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej. Dotyczyło ono konwisarstwa, czyli wyrobu i naprawy naczyń blaszanych. Zdecydowałem, że będę produkował lejki do benzyny. To był strzał w dziesiątkę. Zapotrzebowanie było spore, dzięki czemu biznes szybko się rozwijał. Wytwarzałem również bardziej skomplikowane urządzenia, np. pompy do paliwa.
Działalność związana z produkcją lejków kwitła do 1990 r. Po zmianie systemu stały się one bezużyteczne. Kierowcy nie musieli już zatrzymywać się w drodze i napełniać baków, przelewając paliwo z kanistrów. Było ono dostępne na każdej stacji benzynowej. Załamanie popytu nastąpiło tak nagle, że zostałem z kilkoma tysiącami niesprzedanych lejków.
W 1989 r. przeniosłem się pod Warszawę. Tu popyt na usługi budowlane był znacznie większy. A tuż po ukończeniu studiów poszerzyłem swoją działalność o dekarstwo. Zdałem egzamin czeladniczy, a następnie mistrzowski.
Dotkliwie odczułem okres przemian gospodarczych. Budownictwo niemal stanęło. Trzeba było wymyślić nowy sposób na przetrwanie. W czerwcu 1990 r. wraz ze współpracownikiem skonstruowałem pierwszą własną maszynę do trapezowania blach. Miesiąc później wybraliśmy się do huty im. Sendzimira po swój pierwszy transport stali. Od tego czasu nasze zakupy stały się regularne i coraz większe. A to dlatego, że choć w sąsiedztwie funkcjonowały już co najmniej dwie firmy o podobnym do naszego profilu działalności, to interes się rozkręcał.
G.P.: Jak widać, kręci się do dziś. Kieruje Pan przedsiębiorstwem o naprawdę imponujących rozmiarach…
K.P.: Dziś nasza grupa zatrudnia niemal 1500 osób, osiąga przychody przekraczające dwa miliardy złotych rocznie. Tworzy ją ponad 20 podmiotów działających na terenie Polski, Czech, Ukrainy, Rumunii, Węgier, Niemiec oraz Litwy. Udało się nam zaistnieć na wymagających rynkach Europy Zachodniej. Rozwijamy też sprzedaż do tak odległych regionów, jak np. Ameryka Południowa czy Afryka. Jak więc widać, stajemy się marką globalną. Cały czas jednak w naszej komunikacji z otoczeniem biznesowym podkreślamy, że jesteśmy przedsiębiorstwem polskim. To dla nas bardzo ważny aspekt, na którym opieramy swój rozwój.
Przez ostatnie 35 lat wiele się w Polsce zmieniło, ale jedno jest niezmienne. Mianowicie to, że jesteśmy liderem w swojej branży.
W całej grupie najbardziej rozpoznawalna jest firma Blachy Pruszyński – największy w Polsce oraz jeden z czołowych światowych producentów stalowych pokryć dachowych i elewacyjnych. Nasz udział w tym rynku w Polsce sięga 25 proc. Klienci kojarzą markę Blachy Pruszyński z wysoką jakością, innowacyjnością i solidnością.
G.P.: Ten sukces byłby niemożliwy bez ludzi, którzy za nim stoją. Na rynku powszechna jest opinia, że firma Blachy Pruszyński potrafi utrzymać lojalność pracowników. Czy to prawda?
K.P.: Faktycznie, wielu pracowników jest z nami związanych od kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu lat. To najlepiej świadczy o tym, jakimi wartościami kierujemy się w zarządzaniu firmą. Przedsiębiorstwo to przede wszystkim ludzie. Prowadząc działalność rodzinną, doskonale to rozumiem. I choć powoli przyzwyczajam się do myśli, że Blachy Pruszyński to naprawdę duże przedsiębiorstwo, to wciąż staram się utrzymywać bliskie relacje z pracownikami. Nie tworzymy skomplikowanych struktur wewnętrznych czy innych zbędnych barier.
Kluczem do osiągnięcia sukcesu jest zgromadzenie wokół siebie odpowiedniej kadry. Mi się to udało. Do osób, z którymi współpracuję, mam spore zaufanie, nie muszę codziennie kontrolować ich pracy. Co nie znaczy, że sam nie angażuję się w bieżące funkcjonowanie przedsiębiorstwa. Z reguły pojawiam się w firmie około 8.00. Często zaczynam dzień od spotkań z pracownikami, podczas których omawiamy aktualne problemy, nowe pomysły etc.
Podobnie otwartą politykę przyjęliśmy w relacjach z naszymi partnerami biznesowymi. Staramy się mieć stały kontakt ze środowiskiem dekarskim. Uważnie słuchamy uwag czy podpowiedzi płynących z jego strony. Co roku przez nasze centrum szkoleniowe przewija się ok. 2 tys. dekarzy. Poza tym po całej Polsce jeździ odpowiednio wyposażone, nowoczesne Mobilne Centrum Szkoleniowe, w którym jednorazowo może przebywać ponad 40 osób. W ten sposób chcemy wesprzeć naszych lokalnych dystrybutorów, docierając bezpośrednio do ich miejscowości,
na teren, na którym działają.
KRZYSZTOF PRUSZYŃSKI, założyciel i Prezes firmy Blachy Pruszyński:
Chciałbym, aby mój syn okazał się lepszy i bardziej skuteczny w zarządzaniu ode mnie. Żeby bardziej niż ja postawił na wdrażanie nowych technologii, usprawniających funkcjonowanie firmy oraz potrafił przyciągnąć młodych ludzi, którzy patrzą na świat inaczej niż moje pokolenie.
KAMIL PRUSZYŃSKI, Członek Zarządu firmy Blachy Pruszyński:
Godna podziwu jest jego pasja, z jaką angażuje się w rozwój firmy, ale także dbałość o to, aby dopilnować wszelkich szczegółów związanych z jej działalnością. Jestem również pod wrażeniem, jak dużym zaufaniem i szacunkiem pracowników, klientów oraz dostawców cieszy się mój ojciec. Poza tym imponuje mi jego odwaga, z jaką firmuje swoim nazwiskiem całą aktywność biznesową.
G.P.: Powodzenie w biznesie to także efekt odpowiedniej strategii, podejmowania trafnych decyzji. Które z nich, według Pana, były kluczowe dla rozwoju firmy?
K.P.: Jedną z ważniejszych decyzji, która pomogła nam w osiągnięciu sukcesu, był wybór miejsca na budowę siedziby firmy w podwarszawskim Sokołowie. Gdy się tu osiedlaliśmy, około 2000 r., kupiliśmy 3 hektary ziemi. Dziś zajmujemy już dziesięciokrotnie większy obszar.
Ważne z punktu widzenia prowadzonego przez nas biznesu było również wejście w sektor produktów dla budownictwa wielkokubaturowego (np. hale, centra handlowe, zakłady przemysłowe, budynki użyteczności publicznej). Obecnie, szczególnie w okresach zimowych, gwarantuje on grupie utrzymanie stabilnych przychodów.
Istotna jest również pewna ogólna filozofia, którą się kieruję. Można ją streścić w jednym słowie: ostrożność. Być może przez nią w okresie boomu zyskuję mniej, ale za to w czasach dekoniunktury mam gwarancję, że nie upadnę.
G.P.: Marka Blachy Pruszyński jest świetnie rozpoznawalna, nie tylko wśród osób związanych z branżą budowlaną. To zasługa m.in. sponsoringu, w który się angażujecie. Na ile tego typu aktywność jest istotna z punktu widzenia zarządu firmy? (…)